
Zabrali jego produkcję z Tychów, a i tak może odnieść u nas sukces. Który kraj zyska na ukaraniu Polski?
O marce Leapmotor w Polsce zrobiło się głośno po tym, gdy najpierw doszły nas wieści o uruchomieniu produkcji aut egzotycznej marki z Chin w fabryce FCA w Tychach, a następnie o wycofaniu jej w ramach rewanżu za działania polskiego rządu. Gdzie Leapmotor przeniósł produkcję - i czy mamy czego żałować?
O ile marka Leapmotor w Chinach nie wyróżnia się szczególnie wielkością sprzedaży, to ma realne zadatki stać się jedną z głównych chińskich sił na europejskim rynku za sprawą joint venture ze Stellantisem. Koncern zrzeszający Fiata, Peugeota, Citroena czy też Opla wykupił 20 procent tej chińskiej firmy w myśl mądrej zasady "jeśli nie możesz ich pokonać, to się do nich przyłącz".
Z powodu tych powiązań koncern Stellantis wytypował do rozpoczęcia europejskiej ofensywy Leapmotora fabrykę FCA Poland w Tychach, obecne miejsce powstawania modeli Jeep Avenger, Fiat 600 i Alfa Romeo Junior. Dołączyć miały do nich modele Leapmotora… ale nie zrobią tego, ponieważ tak zdecydowali decydenci firmy z Hangzhou po zagłosowaniu przez polski rząd za nałożeniem na rynkach Unii Europejskiej wysokich ceł na elektryczne samochody z Chin.
Gdzie będą produkowane auta Leapmotor w Europie?
Gdzie jeden traci, tam drugi musi zyskać. Podczas poszukiwań nowego adresu produkcji Leapmotorów w Europie Chińczycy analizowali podobno fabryki w Eisenach w Niemczech i Trnawie na Słowacji. Teraz - podobno, według kolejnych nieoficjalnych doniesień - zdecydowali się na Hiszpanię.
Na tę decyzję ma składać się kilka powodów. Po pierwsze: koszty produkcji - jeśli modele Leapmotora również w Europie mają grać ceną, to muszą być składane przez możliwie nisko opłacany personel. Koszty pracy w Hiszpanii są nadal stosunkowo niskie.
Warto jednak w tym miejscu zwrócić uwagę na jeszcze jeden czynnik związany z kosztami produkcji: ceny energii. W Polsce są one obecnie jedne z najwyższych w całej Unii Europejskiej. W Hiszpanii są za to stosunkowo niskie ze względu na wysokie wykorzystanie odnawialnych źródeł energii. To element europejskiej polityki, który będzie miał coraz większe znaczenie dla naszego rozwoju gospodarczego, i dlatego też rządzący powinni poświęcać mu coraz więcej uwagi.
Z powyższych powodów Hiszpania staje się w ostatnim czasie popularną destynacją dla chińskich producentów aut elektrycznych, którzy chcą otworzyć fabryki na terenie Unii Europejskiej i w ten sposób ominąć nałożone na nich cła. Na podobny krok zdecydował się już kilka miesięcy temu chiński koncern Chery, który zapowiedział plan wskrzeszenia hiszpańskiej marki samochodów Ebro.
Leapmotor B10 - co to za samochód?
Na polski rynek weszły już dwa pierwsze (póki co produkowane w Chinach) modele - dostępny już od 99 zł miesięcznie mały T03 i wyżej pozycjonowany SUV C10. Pomiędzy nimi (choć bliżej C10 niż T03) wpasuje się B10: elektryczny crossover o długości 452 cm, szerokości 189 cm i wysokości 166 cm.
Do jego napędu posłużą jednostki o mocy 177 lub 214 KM (w obydwu przypadkach jeden motor przekazujący moc na jedną oś), co ma przełożyć się na przyspieszenie do 100 km/h w żwawe 6,8 s. Łączone one będą z akumulatorami o pojemności 56,2 lub 67,1 kWh, które według chińskiej normy CLTC wystarczą do pokonania 510 - 600 km… W momencie uzyskania homologacji w Europie te bardzo optymistyczne założenia powinny zostać znacząco zweryfikowane.
Podobnie jak wiele nowych aut z Chin, B10 prezentuje się zupełnie zgrabnie, choć nie można oprzeć się wrażeniu, że te linie gdzieś już widzieliśmy… Ciekawe, czy na ulicy też będzie przypominał Hyundaia Konę z przodu i Porsche Cayenne z tyłu?
Wnętrze to już natomiast klasyka chińskich aut, czyli kilka spokojnych linii zdominowanych przez duże ekrany: 8,8-calowy za dwuramienną kierownicą i 14,6-calowy pośrodku. B10 ma kusić bogatym i nowoczesnym wyposażeniem, na liście którego znajdziemy m.in. 12 głośników, szklany dach panoramiczny o powierzchni 2 metrów kwadratowych i stolik po stronie pasażera.
Opinia o Leapmotorze B10: szanse na sukces daje cena i jedna opcja
Na pytanie czy B10 jest dobrą propozycją rynkową odpowiadają pierwsze wyniki sprzedaży tego modelu w Chinach. W przeciągu pierwszej godziny od rozpoczęcia przedsprzedaży nowy kompaktowy crossover Leapmotor zebrał aż 15 010 zamówień! W pierwszej 48 godzin było już ich ponad 30 tysięcy.
Decydujące znaczenie dla uzyskania tego wyniku miała cena. W ramach nieustannie trwającej na chińskim rynku wojny cenowej nowy produkt Leapmotor został tam bardzo agresywnie wyceniony. Cennik zaczyna się już od 109 800 juanów, co w przeliczeniu na nasze daje kwotę poniżej 60 tys. zł.
Przy takiej ofercie chiński klienci pozwalają sobie na dokupowanie wielu ekstrasów: według producenta aż 73 proc. konsumentów zdecydowało się na zakup wersji z LiDAR-em - B10 stał się najtańszym autem w Chinach, a przez to i na świecie, wyposażonym w ten bardzo zaawansowany czujnik. Dzięki niemu samochód dysponuje wieloma funkcjami wspomagającymi w prowadzeniu, które przybliżają o kolejny krok do jazdy autonomicznej.
Nawet w najbogatszej wersji na rynku chińskim B10 nie kosztuje więcej niż 139 800 juanów, czyli mniej niż 75 tys. zł. Po dotarciu do Polski te rewelacyjne wartości oczywiście bardzo wzrosną, zapewne gdzieś do okolic 120 - 140 tys. zł. Na papierze dalej przedstawia się to jako rewelacyjna oferta, szczególnie jeśli uwzględnimy dopłaty z rządowego programu NaszEauto. Pozostaje jeszcze kwestia tego, jak będzie prezentował się ten samochód na żywo… i czy będziemy chcieć wspierać producenta, który zrobił nam na złość.
Dodaj komentarz
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
Komentarze do:
Zabrali jego produkcję z Tychów, a i tak może odnieść u nas sukces. Który kraj zyska na ukaraniu Polski?









